3/04/2017

Rozdział 3

    Pierwszą czynnością, którą zrobiłam było udanie się do łazienki. W końcu miałam na sobie mokrą piżamę. Nie cierpię tego uczucia kiedy mam na sobie coś wilgotnego. Chyba że to jest strój kąpielowy.
    Powoli weszłam do owego pomieszczenia. Moje bose stopy stykały się z zimnymi kafelkami. Pod wpływem tego uczucia zadrżałam. Brr... Zimno. Muszę się rozgrzać. Najlepiej wziąć gorący prysznic. No i zdjąć tą cholerną mokrą piżamę... Mimo wszystko mam Marcie za złe, że to zrobiła. Niech czeka na małą zemstę. Moja wyobraźnia już przejęła nade mną kontrolę. Oczami duszy widziałam tę ową scenę - słodko śpiąca siostrzyczkę, na którą wyleje całe wiadro wody. Może żeby zaszaleć, dolać jakiś płyn? Farba, balsam, a może jakiś sos? Gdy tak pomyślałam wybuchnęłam śmiechem. Nie pamiętam kiedy ostatnio się śmiałam. Może zanim zaczęłam chodzić do innej szkoły. To było jakoś dwa lata temu. Musieliśmy się przeprowadzić. Dlaczego? Ze względu na pracę rodziców. Właściwie nie rozumiem. Cały czas i tak wyjeżdżają w delegacje. Jaka różnica, gdzie mieszkamy?
    Westchnęłam. Przypomniały mi się wszystkie szczęśliwe chwile, które spędziłam w mojej poprzedniej mieścinie. Mi nie przyszło łatwo się tu zaaklimatyzować. Nie potrafiłam znaleźć kogoś, z kim mogłabym pogadać. 
    Co innego moja siostra. Zawsze miała lepszy kontakt z ludźmi. Była pozytywnie nastawiona do życia. Dosyć szybko znalazła przyjaciół. Zazdroszczę jej tego w cholerę.
     Kiedy skończyłam brać prysznic, udałam się do swojego pokoju. Zastałam tam nadal siedzącą siostrę. Trzymała w ręku jedną ze swoich ulubionych mang. Spojrzałam na nią radosnym wzrokiem. Marta wprost przepadała za japońską popkulturą, a jej pokój był rajem dla otaku. Posiada chyba z tonę tomów mang, nie wspominając o jej niesamowitej kolekcji płyt z anime i dramami. Cieszę się, że przynajmniej ona ma ułożone życie. 
    Gdy uświadomiła sobie moją obecność, podniosła wzrok znad lektury. Uśmiechnęła się tajemniczo i powiedziała:
    - Wiesz już na co teraz czas?
    Moje usta wygięły się w uśmiech. Za dobrze ją znałam. Wiedziałam dobrze co chce zrobić. Skoro zaczęła dziś temat mojego życia, to nie skończy się, dopóki nie znajdę czegoś, co mnie zainteresuje. Zapytałam ją więc wspomagając się ruchem ręki:
    - Więc od czego zaczynamy?
    Nie musiała zbyt długo się zastanawiać. Na pierwszy ogień przyniosła kartki papieru i ołówek. Skrzywiłam się. Wiedziałam, że nie mam takiego talentu. Kiedy nie mam do czegoś talentu, niezbyt lubię to wykonywać. Jednak pod jej błagalnym wzrokiem uległam pokusie i narysowałam coś na wzór kwiatu. Dosyć... amatorskiego kwiatu. 
    Po kilku próbach narysowania innych przedmiotów zrezygnowałam. Nie dawało to takiego efektu, jakiego spodziewała się moja siostra, czyli radości. Jedynie powodowało zdenerwowanie.
    Odwróciłam się w stronę siostry i wyszeptałam:
    - Wybacz, ale to nie dla mnie. 
    Spojrzałam na jej twarz. Już nie było na niej takiej radości. W poszukiwaniu pomysłu przeszła się parę razy po pokoju. Gdy natchnienie ją naszło wręcz z dzikim entuzjazmem powiedziała:
    - A co ty na to, żebyśmy pobiegały?
    Moje oczy rozszerzyły się w przerażeniu. Nie. Tylko nie to. Nienawidzę biegać! Energicznym ruchem głowy zaprzeczyłam. Nigdy nie będę mieć radości z biegania.
    Marta zamyśliła się i po dłuższej chwili stwierdziła:
    - Cóż, do trzech razy sztuka. Co powiesz na to, byśmy poszły coś ugotować?
    Zaśmiałam się nerwowo. Coś mi się zdaje, że będzie to ciekawy dzień.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy

Lydia Land of Grafic