Po moim pokoju roznosił się dźwięk budzika, który umyślnie przypominał o swoim istnieniu. Jęknęłam, po czym przewróciłam się na bok. Kolejny dzień. Czyli powtórka z dnia wczorajszego. Tak, dziś będzie identycznie jak wczoraj, jak przedwczoraj czy tydzień temu w piątek.
Usiadłam na łóżku i z całej siły próbowałam się zmusić do wstania na równe nogi. Z trudem wykonałam te zadanie. Miałam wielką ochotę położyć się z powrotem i zasnąć. Niepotrzebnie grałam tyle w LoL'a - byłam przeraźliwie zmęczona. Grałam w końcu do godziny 3.00 nad ranem. A teraz jest godzina 6.00. Tylko trzy godziny. Spać. Tak bardzo. Ach... Czy darować sobie dziś szkołę? Chyba jeden dzień mi nie zrobi różnicy. Z resztą zawsze mogę pożyczyć zeszyty od Kaśki czy Adama. Zrobię sobie wolne. Uśmiechnęłam się i poszłam w stronę łóżka. Niemal od razu poszłam w objęcia Morfeusza.
Obudziłam się około 14.00. Tym razem sprawcą pobudki była moja młodsza siostra. Spojrzała na mnie zatroskanym wzrokiem. Pewnie znowu coś się stało w szkole i ma ochotę mi o tym opowiedzieć. Olać ją.
Położyłam się z powrotem. Muszę przyznać, że spać potrafię nawet cały dzień, nawet jak już się wyspałam. Przykryłam się kołdrą po sam czubek nosa.
Moja kochana siostrzyczka nie lubi być ignorowana. Potrząsała mną jeszcze kilkanaście razy nawołując moje imię. Kiedy i to nie dało efektów, wyszła z pokoju. Pewnie dała za wygraną. Ucieszona ponownie klapnęłam na łóżko. Teraz będę mogła nareszcie... Aaaaa! Zerwałam się z łóżka. Byłam cała mokra. Miałam na sobie piżamę w niebiesko-szare paski, która teraz była przemoczona do suchej nitki. Z moich włosów spływały stróżki wody, a wilgotna twarz wykrzywiła się we wściekłą minę. O nie, tego za wiele! Obróciłam się w jej stronę. Trzymała w ręku wiadro, w którym było jeszcze na dnie była mętna woda.
- Marta! Ty...
Już miałam jej wygarnąć co myślę, kiedy spojrzałam jej w oczy. Miała je pełne łez. Moja złość ustąpiła miejsce żalu i przerażeniu. Skoro ona płacze, musi mieć jakiś powód. Nigdy nie płakała z byle powodu. Nigdy. Nawet jak spadła ze schodów i złamała rękę i skręciła kostkę. Tylko krzyczała. Z bólu. Ale nawet łzy nie uroniła. Bardzo rzadko płacze. I gdy płacze, naprawdę się o nią martwię.
Usiadłam na łóżku, nie przejmując się mokrą piżamą. Wyciągnęłam ręce i gestem zachęciłam Martę, by przytuliła się do mnie. Niemal natychmiast rzuciła się w moje ramiona. Położyła głowę na mojej piersi. Wydawało mi się, że wsłuchuje się w bicie mojego serca. Kiedy, tak go słuchała, powoli się uspokajała. Kiedy jej zupełnie przeszło, szepnełam do jej ucha:
- No to teraz młoda opowiadaj, co się stało?
Spojrzała się na mnie niepewnie. Opuściła głowę, jakby się zastanawiała nad sensem wypowiedzi. Po dłuższej chwili powiedziała:'
- Martwię się o ciebie. Nic, tylko siedzisz w domu. Nigdy nie wyjdziesz gdzieś ze znajomymi. Nie pamiętam ostatnio kiedy się uśmiechałaś. No i śpisz całe dnie. Proszę, zrób dziś coś innego niż zwykle. Tylko dziś. Nie siedź dziś w komputerze. Nie wiem, zacznij rysować, idź na miasto, nawet zacznij nagrywać na YouTube, tylko proszę... - Spojrzała błagalnym wzrokiem - Uśmiechaj się przy tym. Tak naprawdę. Obiecasz mi? Że w końcu będziesz się uśmiechać codziennie z tego co robisz. Proszę...
Kiedy to powiedziała, moje oczy zrobiły się wilgotne. Pierwszy raz poczułam, że kogoś obchodzę. Naprawdę. Nigdy kogoś nie obchodziło to co robię ze swoim życiem. Nawet rodziców. Popadli w wir pracy i niemal nigdy z siostrą nie widzimy ich w domu. Co prawda mamy dużo pieniędzy dzięki temu i nie brakuje nam niczego... Chociaż w sumie to nieprawda. Brakuje nam czułości i miłości. Więc te słowa bardzo mnie wzruszyły...
Położyłam ręce na twarzy i rozpłakałam się. Ze szczęścia. Kogoś obchodzę. Komuś na mnie zależy. Mimo że moja siostra miała zaledwie 14 lat, wydawało mi się, że jest ode mnie mądrzejsza i dojrzalsza pod pewnym względem. To że jestem starsza o niecałe dwa lata, nie czyniło mnie "starszej".
- Diana, proszę, nie płacz... Nie chciałam cię zasmucić - położyła rękę na moim ramieniu - Nie chciałam...
Przerwałam jej słowa uściskiem. Uśmiechnęłam się najszerzej jak potrafiłam i rzekłam:
- Jestem szczęśliwa. I obiecuję.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz